według sztuki Freda Apke „Okropnie smutne. Komedia (Furchtbar Traurig, Eine Komödie)”
On i Ona spotykają się w dziwnym miejscu o niezwykłej porze. Ona tu przyszła „ponapawać się” blaskiem księżyca, On – jakby nigdy stąd nie odchodził. Miejsce nad przepaścią, co to za miejsce? Ona mówi, że chce pooddychać w ciszy, a potem nie przestaje z siebie wyrzucać słów. On – nie chce jej obecności, nie chce dialogu, a potem podkręca jej słowa w szaleńczą błazenadę. Niekiedy bezlitośnie: „komizm, by wywołać należyty skutek, wymaga chwilowego znieczulenia serca”. Przez sporą ilość czasu jest po prostu strasznie śmiesznie – między Nim i Nią rozgrywa się osobliwa farsa. Z biegiem nocy komedia zaczyna się jednak rozszczelniać, odsłaniać swoje prawdziwe powody, rozpacz zapanowania nad czymś, nad czym wszystkie inne sposoby panowania zawiodły.